Pojęcie zakochania znane jest ludziom od niepamiętnych czasów, owiane tajemnicą i metafizycznością, którą od samego początku próbowali oni poznać i zrozumieć. Zakochanie nie posiada definicji ani określeń – jest przekształcającą się tkaniną elastycznych stosunków, uczuć, emocji czy też definicji.
Jak to wszystko się dzieje? Na czym polega bycie zakochanym?
Zakochanie znamy i postrzegamy zazwyczaj w sposób bajkowy. Mocno zauważalnym elementem w kulturze jest element romantyczny, często nazywany „romantycznym terrorem”, gdzie zakochanie rozumiane jest jako nieoczekiwanie pojawiającą się strzałę puszczoną przez Amora, paraliżującą już od samego momentu napotkania naszej idealnej drugiej połówki. Kultura wpaja nam, że dzieje się to nagle, wystrzałowo, na zabój, na całe życie i istnieje gdzieś tam nasze ”drugie pół”, któremu jesteśmy przeznaczeni. Poeci, popkultura czy nawet tak popularne social media, przedstawiając romantyczne zakochanie, budują w nas przeświadczenie, iż tak ono rzeczywiście wygląda. my, czyli w ich mniemamaniu “szare” istoty ludzkie, niestety wierzymy we wszystko, co i jak nam przedstawiają i łykając ten mit w całości, niezmiernie sobie szkodzimy. Chodzimy po świecie szukając i czekając na ten magiczny moment bycia trafionym strzałą amora, nie raz irytując się, że tak długo to trwa. Więc czym naprawdę jest zakochanie, jeżeli nie mitem o nagłym uderzeniu pioruna miłości?
Zakochanie to najprościej pierwsza faza związku. Nie zawsze musi się w taką relację przerodzić, jednak uznajemy je za pierwszy etap spotkania dwojga ludzi, których może połączyć miłość. W zależności od jednostki stan zakochania trwa około 2 lat. Może trwać oczywiście dłużej czy też krócej – jest to poniekąd zależne od poziomu wrażliwości hormonalnej mózgu danej osoby. Stan ten określa się często jako stan manii. Zakochanie gwarantuje emocjonalny rollercoaster, a stabilność psychiczna jest wtedy niezwykle zachwiana. W naszych oczach stajemy się wszechmocni, wszystko wydaje nam się piękne, widzimy świat przez tzw. “różowe okulary”, a w szczególności osobę, w której jesteśmy zakochani. Idealizujemy, upiększamy, a pojawiająca się przy dłuższym braku dołująca tęsknota staje się nie do wytrzymania. Osoby zakochane są w stanie zrobić dosłownie wszystko, by być jak najbliżej tej drugiej osoby – najchętniej bez ani minuty rozłąki. Oksytocyna, dopamina, adrenalina, endorfiny- wszystkie te substancje potrzebne dla mózgu wskakują na najwyższy poziom, zapewniając nam hormonalny i uczuciowy “koktajl”. Nikt nie ukrywa faktu działania w tym momencie niezmiernej przyjemności i wnoszącej na wyżyny energii – wręcz uzależniającego jednostkę uczucia. Nie bez powodu porównujemy to do działania narkotyków. Dodatkowo wymienione hormony razem z pobudzeniem dają gwarancję wysycającej nas namiętności w sytuacji zakochania. Gdy połączymy to wszystko z udanym seksem, tworzy się miłosny wulkan, który ciężko jest świadomie kontrolować. Składając wszystko w całość – przyjemnie unosimy się ponad rzeczywistością. Warto jednak pamiętać, że nie jest to naturalny, fizjologiczny stan naszego organizmu. Miłość prowadza nas w swego rodzaju haj, który nie ma możliwości utrzymywać się przez cały czas, gdyż grozi to wykończeniem osoby. Nieraz niewiedza o tym jest powodem rychłego zakończenia relacji. Oczywistym jest, że chcielibyśmy trwać w tym uczuciu jak najdłużej, najlepiej aż do samego końca. Warto jednak mieć na uwadze, że każde zakochanie musi mieć swój kres i jest to czymś całkowicie normalnym.
W temacie zakochania nie można pominąć wpływu atrakcyjności fizycznej oraz erotycznej drugiej osoby. Nie od dziś znana jest ich kluczowa rola. Nie powinniśmy jednak zapominać, iż może być ona rezultatem a nie przyczyną naszych uczuć. Zakochanie nie jest możliwe bez tzw. “różowych okularów”, więc często przypisywana partnerowi atrakcyjność fizyczna nie jest faktem, a jedynie subiektywną oceną. Bogdan Wojciszke, autor książki ‘’Psychologia miłości’’ przekonuje nas do tej tezy, podsuwając wiele różnych badań, w których pod uwagę była brana atrakcyjność fizyczna i jej oddziaływanie na dalsze działania. Ta natomiast jest stale pod wpływem dwóch warunków, które psycholog stawia jako konieczne w procesie zakochiwania się. Należą do nich pobudzenie i interpretacja tego pobudzenia. Źródłem pobudzenia może być np. wysiłek fizyczny, sytuacja nas rozemocjonowująca czy też wyobrażenia bądź myśli akurat powstałe w naszej głowie. Teraz w zależności od tego, komu bądź czemu je przypiszemy, tam zostanie ono ulokowane – czyli to, co z nim zrobimy i jak je zinterpretujemy. W momencie, gdy nasze ciało jest pobudzone, wylewające mieszankę hormonów i neuroprzekaźników do krwioobiegu, przypisujemy to napotkanej w danym momencie osobie. Nie wychwycimy tego, że nasze samopoczucie przy niej może być spowodowane czymś innym i przypiszemy jej całą ‘’zasługę’’. Zakodujemy tą osobę w pamięci jako kogoś wywołującego u nas przyjemny dreszczyk i gęsią skórkę. Rozwijając to – zakochujemy się.
Dochodząc do momentu, gdy obiekt miłości zostaje utracony, czujemy się jakby zawalił nam się cały świat i nic nie miałoby nas już więcej dobrego spotkać. Ktoś zabrał i zdeptał nasze różowe okulary w najbrutalniejszy do wyobrażenia sobie sposób. Nagłe odcięcie się od koktajlu hormonów i haju powoduje drastyczny spadek nastroju i poczucie beznadziejności świata. Nie możemy spać, jeść ani się skupić. Przechodzi nam nawet jakakolwiek ochota na wykonywanie codziennych czynności. Nieraz potrzebujemy pomocy, by sobie z tym wszystkim poradzić i warto się o nią ubiegać. Trzeba pamiętać, że końcowo nastanie moment, gdy całość stopniowo się wyciszy, wyreguluje. Wszystko wróci wolniej bądź szybciej do pierwotnego poziomu i przyjdzie uczucie ulgi. Zakochanie – jak każdy inny podobny stan – przemija z bardzo różnych powodów. Czasem przeradza się w kolejny etap związku, zwany związkiem romantycznym, kompletnym, mającym inne priorytety, a czasem po prostu wypalając się, dana osoba znika z naszego życia pozostając jedynie, miłym bądź nie, wspomnieniem. Każde zakochanie między dwojgiem ludzi jest pisaną przez nich historią i każde ma też prawo do innego finału.
Mimo tak wielu znanych nam faktów, tajemnica zakochania nadal jest nie do wysycenia. Bardzo skomplikowana, wieloczynnikowa, niedająca się do końca zbadać. Może właśnie ta cecha jest w tym najpiękniejsza – metafizyczność, której nikt z nas nie potrafi do końca pojąć. Za to kto był zakochany ten wie, jak błogo jest na tym szczycie przebywać i każdy powinien choć raz mieć zaszczyt na niego wejść.